Magdalena Zarębska podjęła się tematu trudnego dla większości dzieci, które znalazły się w podobnej sytuacji. Moja córa nie lubi, gdy rano wyjeżdżam choćby na badania czy do lekarza i wracam po kilku godzinach, aż boję się pomyśleć, jak zareagowałaby na tygodniową rozłąkę. A przecież i takie rzeczy czasem się zdarzają. Tak jak u Artka, głównego bohatera tej opowieści, którego mama musiała wybrać się do szpitala na cały tydzień.

Artek i jego młodszy brat zostali z tatą i z nianią, ale że chłopiec uczęszcza do przedszkola, to nianię poznajemy dość słabo. Za to tatę bardzo dobrze, a przedstawiono go tutaj w taki sposób, że czasami nam go szkoda, czasami mamy ochotę pogrozić mu palcem i powiedzieć, że tak nie można, a innym razem po prostu śmiejemy się z jego nieporadności. Czytając, śmiałam się, że od razu widać, iż autorką jest kobieta. A tak serio – sytuacja, kiedy mama znika z domu na cały tydzień, dla nikogo z domowników nie jest łatwa, ani dla dzieci, ani dla taty, który po pracy musi zająć się dwójką sfrustrowanych tęsknotą pociech, którym trudno docenić jego starania, bo przecież mama wszystko robiła inaczej. Gdyby wyłączyć na chwilę emocje, wszyscy doszliby do wniosku, że to normalne, że mama robi coś inaczej od taty. Każde z nich ma własne sposoby na radzenie sobie z sytuacjami kryzysowymi, a tych pod nieobecność mamy jest naprawdę dużo. Rutyna i związane z nią rytuały muszą na chwilę odejść w zapomnienie i łatwo się w tym pogubić, także tacie, który dopiero teraz widzi, ile jest pracy przy dwójce pociech. Swoją drogą, to dobra lektura dla tych mężczyzn, którzy pytają o to, co robią w domu kobiety zajmujące się dziećmi 🙂

Pewnie, że nie wszystkie metody wychowawcze taty z tej historii mi się podobają, ale właśnie przez ten brak idealizacji jest życiowo. Niektóre sytuacje są wręcz dobrym wstępem do rozmowy z dziećmi na temat tego, jak można było zareagować inaczej, żeby zażegnać kryzys. Tata czasem kupi hot-doga, czasem w sklepie zostawi dziecko w bawialni, by w spokoju zrobić zakupy i to jest okej – to są jego sposoby na radzenie sobie w codziennych sytuacjach, być może mama postąpiłaby inaczej, jej prawo, ale doceńmy też starania taty, bo że się starał, czasami może nieudolnie, ale jednak, nie wątpię.

Tę książkę z powodzeniem mogą przeczytać także rodzice, by zobaczyć, jak pewne z pozoru błahe sytuacje są widziane oczami dziecka, bo narracja jest prowadzona z perspektywy Artka. Być może czasem sprawi to, że dwa razy się zastanowimy, nim coś zrobimy lub powiemy.

Na uwagę zasługuje także bardzo miła dla oka grafika. Książka jest wydana naprawdę efektownie, gruba oprawa oraz przepiękne iustracje i spora czcionka w pełni rekompensują dość niewielki format.

Czasem zabawna, momentami smutna, często refleksyjna – taka właśnie jest ta publikacja. Na pewno będę się przygladać kolejnym książkom tej autorki.