Piasecka Wioletta, „Mała Cyganeczka”

Przed nami bardzo dobry przykład na to, że pewne istotne wartości można, a nawet powinno się kształcić w chłonnych jak gąbka umysłach już od najmłodszych lat. W tym przypadku autorka wzięła na przysłowiowy warsztat tolerancję, walkę ze stereotypami i akceptację inności, od której możemy się przecież wiele nauczyć. W pewnej polskiej wsi mieszka dziewczynka o wdzięcznym imieniu Marysia. Wieś to spokojna, niczym niewyróżniająca się na tle pozostałych w okolicy. Wszyscy…

Lewis Susan, „Dziewczyna, która wróciła

Kiedy trafiam na książki takie jak ta, poważnie rozważam rozszerzenie skali ocen o dodatkową jedenastkę, bo w porównaniu do wielu innych dziesiątek, które mi się spodobały, ta zasługuje na więcej. Tak dobrej powieści nie czytałam od czasu… już nawet nie pamiętam czego! Chyba nigdy wcześniej nie sięgnęłam nawet po thriller psychologiczny i najwyraźniej to był błąd. Bo jak niektórzy z Was już może wiedzą, jestem mamą, która swoją pociechę musi…

Piasecka Wioletta, „A gdzie kurka?”

Nie od dziś wiadomo, że zwierzęcy bohaterowie cieszą się dużą sympatią dzieci i właśnie dlatego tak często stają się postaciami kluczowymi w literaturze skierowanej do najmłodszych. Nie jest to jednak gwarancją sukcesu, jeśli nie zostaną spełnione pozostałe warunki. Na przykład dostosowane do wieku grupy docelowej Czytelników poczucie humoru. Pies ponurak, który nie robiłby nic innego, jak tylko narzekał na otaczający świat, raczej nie zaciekawiłby malucha na dłużej, nawet jeśli jego…

Naklicka-Kleser Jolanta, ‚Lodovo”

Przez długie lata zupełnie nie zwracałam uwagi na to, co jem i wrzucałam w siebie najczęściej rzeczy określane mianem jedzenia śmieciowego. Najważniejszym kryterium wyboru była dla mnie szybkość przygotowania, a kiedy tylko miałam taką możliwość, całkowicie rezygnowałam z samodzielnego przyrządzania posiłków na rzecz serwowanych na mieście fast foodów i innych specjałów o wątpliwych wartościach odżywczych. Nie rozumiałam, o co tyle szumu w domu przyszłego małżonka, gdzie wszystko było zdrowe, samodzielnie…

Niżyński Janusz, „Heloiza i jej warszawski Abelard”

Mogę chyba zaryzykować stwierdzenie, że z Januszem Niżyńskim znamy się jak przysłowiowe łyse konie, choć nigdy nie widzieliśmy się na oczy. Tak jakoś jednak zawsze wychodziło, że prędzej czy później książki tego autora trafiały w moje ręce i zrecenzowałam już sporą część jego twórczości. Tym razem padło na publikację o wdzięcznym, acz mogącym wprowadzić w błąd tytule „Heloiza i jej warszawski Abelard”. Nie musiałam się przecież w trakcie lektury cofać…

Nożyńska-Demianiuk Agnieszka, „Wiersze logopedyczne dla dzieci”

Wady wymowy są niestety coraz częściej spotykane u dzieci. Jest to w wielu przypadkach wynikiem bagatelizowania problemu przez rodziców, którzy uważają, że dziecko jest jeszcze małe, a poprawna wymowa przyjedzie z czasem. Niekiedy można spotkać się nawet z sytuacją, w której rodzic powtarza za dzieckiem niewłaściwą formę, chcąc by lepiej go zrozumiało i nieświadomie utrwalając ją w chłonnym jak gąbka umyśle małego człowieka. Gdy byłam dzieckiem, ja także uczęszczałam na…

Święcki Adam, „Kacper w muzeum”

Oto publikacja niezwykle budująca w czasach, gdy większość rozrywek dla najmłodszych nie wymaga nawet wyjścia z domu, a jedynie posiadania sporych zasobów finansowych, aby kupować wciąż większe monitory. W czasach, gdy nawet wyjście z domu często oznacza po prostu zmianę miejsca na salę kinową i zajęcie fotela przed jeszcze większym ekranem, nie za bardzo zwracając nawet uwagę na tematykę niedostosowaną do wieku młodych widzów i ilość bodźców, jakie im się…

Mak Katarzyna, „Dwadzieścia minut do szczęścia”

Oto genialny przykład na to, jak kilka stron potrafi całkowicie odmienić odbiór książki. „Dwadzieścia minut do szczęścia” – muszę przyznać, że bardzo wdzięczny tytuł, który od razu zapowiada dużo emocji z gatunku tych wyciskających łzy, a że takie lubię najbardziej, ochoczo sięgnęłam po książkę Katarzyny Mak. I owszem, fabuła mnie wciągnęła, bo też główne bohaterki książek tego rodzaju są najczęściej nauczycielkami, bibliotekarkami albo wręcz odwrotnie – kobietami sukcesu pnącymi się…

Pinkwart Sergiusz, „Mikołaj i dziewczyna z gwiazd”

Pewnie niewielu z nas zastanawiało się kiedyś, jak zachowałoby się w sytuacji, gdyby młodszy brat naukowiec o imieniu Mariusz, w skrócie Mario, przypadkowo przeniósł nas w czasie o jakieś kilkaset lat do tyłu, gdzie nasz okrzyk „Nienawidzę cię, Mario!” zostałby odebrany zupełnie inaczej, niż zakładały intencje. Jeśli do tego akurat kilka dni wcześniej zafarbowaliśmy włosy na czerwono, to mamy pełny obraz czarownicy, a wszyscy wiemy, w jaki sposób dokonywały one…

Kozłowska Urszula, „Czapka nie Witka”

Czasem zdarza się tak, że dana książka trafia na bardzo podatny grunt. Może to dotyczyć zarówno podatności na zachwyt, jak również różnych punktów zapalnych, które nagle rosną do takiej rangi, że obiektywne spojrzenie nie jest możliwe. W tym przypadku zaliczyć można mnie do pierwszej grupy, ale biorąc pod uwagę fakt, że jestem stuprocentową humanistką bez krzty domieszki umysłu ścisłego, nie mogło być inaczej. W końcu to publikacja poświęcona homonimom, a…