„Bluey” to do tej pory jedna z naszych ulubionych bajek w domu. Zauważyłam, że w ostatnim czasie jeszcze bardziej zyskała ona na popularności, mówi się nawet o możliwej ekranizacji w wersji kinowej. Mam nadzieję, że to naprawdę się wydarzy, pójdziemy wtedy na seans rodzinnie, bo ta bajka jest cudownie rodzinna.

Bardzo cieszy mnie fakt, że na podstawie nakręconych odcinków powstała seria minipublikcji do czytania. Na razie wzięto na warsztat stare odcinki, które w naszym domu dobrze znamy i lubimy. Do tej pory pojawiły się cztery części serii: „Tato-robot”, „Dobrnoc, owocowy nietoperzu”, „Plaża” orz „Babunie”. Jeśli jesteście fanami Bluey i spółki, to zapewne znacie te tytuły. Niecierpliwie czekam na kolejne części, bo ja także mam kilka ulubionych odcinków i chętnie ujrzę je w formie papierowej.

Za co tak właściwie lubię tę bajkę? Długo by wymieniać, ale na pewno za ciepło, miłość, pielęgnowanie rodzinnych więzi i taki zdrowy model wychowywania dzieci – budowanie pewności siebie, przekonania, że jest się okej, za dawanie możliwości popełniania błędów, za poczucie sprawstwa u dzieci i wiele, wiele innych, równie ważnych rzeczy.

Niewiele jest na rynku aż tak dobrych bajek. Niemniej Bluey zasługuje na docenienie i wyróżnienie. Wspaniale, że ktoś pomyślał o wydaniu tych opowieści. Wielkie brawa dl wydawcy.

Publikacje zrecenzowałam dzięki uprzejmości wydawnictw HarperKids.