To jedna z moich ulubionych serii wydawnictwa HarperKids. Mamy chyba wszystkie części, które do tej pory się ukazały, i z niecierpliwością czekamy na następne!
A cenię te książeczki przede wszystkim za to, jak w zwięzły sposób potrafią ugryźć ważną i niekiedy poważną tematykę. W dodatku z humorem, a to zdecydowanie zwiększa szanse na to, że te treści spodobają się nie tylko rodzicom, ale też dzieciom.
W „Domowej Pyrze” autorzy wzięli na warsztat spędzanie czasu na kanapie, przed ekranem. Nasza bohaterka początkowo jest zachwycona możliwościami, jakie daje jej technologia, dzięki której prawie nic nie trzeba robić. Można sobie po prostu leżeć na kanapie i nie wychodzić z domu. Czad, prawda?
No okazuje się, że niekoniecznie. Bo gdy Pyra jednak opuszcza swoje wygodne legowisko i wychodzi na zewnątrz, to stopniowo przyzwyczaja się do otaczającego ją świata i dostrzega, jak wiele ją omijało.
Czy to nie jest tematyka potrzebna współczesnym dzieciom? Dla mnie to absolutny must have biblioteczek domowych, przedszkolnych, a nawet szkolnych!
Podoba mi się także zakończenie, które nie demonizuje ekranów i wylegiwania się w łóżku, tylko wskazuje kompromis – po dniu pełnym atrakcji i różnych aktywności na zewnątrz, po chwilach spędzonych w gronie przyjaciół, fajnie jest sobie po prostu odpocząć. To do mnie przemawia, nawet bardziej niż gdyby napisano, że ekrany są beznadziejne, szkodliwe i powinno się ich zakazać. Bo, owszem, są szkodliwe, ale w nadmiarze – jak wszystko. Tak więc brawa za sensowne, nieradykalne ujęcie tematu.
Polecam całą serię!
Książkę zrecenzowałam dzięki uprzejmości wydawnictwa HarperKids.