Lubię tę serię. Towarzyszy nam w zasadzie od pierwszej części. Korzystamy z niej w domu i w przedszkolu. To też fajna odmiana od kolorowanek wodnych z pisakiem – jeśli używamy pędzelka, to możemy dać drugi i już dwójka dzieci może działać jednocześnie. Ta opcja jest szczególnie wygodna i pożądana w przedszkolu, bo 24 wodnych malowanek na stanie nie mam 🙂

Zasada użytkowania malowanek jest prosta – malujemy wodą białe pola, które pod wpływem wilgoci wypełniają się kolorami. Gdy malowanka wyschnie, pola ponownie stają się białe i można malować od nowa. Świetna sprawa, bo dzięki temu mamy malowankę wielokrotnego użytku, która posłuży na dłużej.

Dodatkową zaletą są minizadanka na poszczególnych rozkładówkach. Czasem trzeba coś policzyć, innym razem wyszukać. Dzięki takim wstawkom dziecko poza motoryką małą ćwiczy także inne umiejętności, m.in. matematyczne czy spostrzegawczość.

A już absolutnie atrakcyjna jest tematyka wodnych malowanek – święta to wiadomo, zawsze na czasie. Ale górskie zwierzęta – ile tu nowości! Założę się, że nawet nie wszyscy dorośli wiedzą, jak wyglądają muflony czy szarotki alpejskie! Tak więc jako bonus duża wartość poznawcza publikcji.

Polecam bardzo! Całą serię!

Książki zrecenzowałam dzięki uprzejmości wydawnictwa HarperKids.