To nie pierwsze „Ubongo” w naszym domu, ale pierwsze, które wciągnęło na tyle moją córę, że postanowiła ćwiczyć, aby stawać się coraz lepsza. Choć to gra 8+, to mojej sześciolatce idzie naprawdę nieźle, do tego stopnia, że mnie ogrywa, a nie podkładam się – słowo!
Pomysł jest dość prosty, natomiast w trakcie gry bardzo przydają się wyobraźnia przestrzenna i myślenie logiczne. I kiedy tak patrzę na to, jak dobrze idzie mojemu dziecku, to – może trochę nieskromnie – myślę sobie, że te wszystkie zabawy i aktywności, którym razem od małego się oddawałyśmy, procentują. Ale do rzeczy…
Każdy z graczy otrzymuje zestaw ponumerowanych klocków. W zestawie znajdują się również karty ze zróżnicowanym poziomem trudności – w zależności od koloru. Na każdej karcie zaznaczono, których klocków potrzeba do poprawnego rozwiązania zagadki. Klocki układamy w taki sposób, żeby puste kratki pokrywały się białymi polami na planszy. Trzeba trochę pokombinować, zanim się to uda (przynajmniej w moim przypadku), ale fun przy układaniu jest duży. Dodatkowo zbieramy punkty w postaci diamentów, a to dla dzieci dodatkowa atrakcja.
Bardzo podoba mi się ta gra. A jeszcze bardziej to, że mogę w nią grać z moim dzieckiem, wiedząc, że zdobyte w trakcie zabawy umiejętności zaprocentują w przyszłości, także w szkole. Zdecydowanie polecam!
Grę zrecenzowałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Egmont.