O serii z tatą Oli słyszałam już jakiś czas temu. Domyślałam się, że w tych książkach nie brakuje poczucia humoru, ale nie miałam pojęcia, że to aż tak ciężki kaliber! Jest zabawnie – to fakt. Ale gdy czasem pokazuję te książki znajomym, to aż się łapią za głowy – tyle tabu na tak niewielu stronach! Och, jakże mi się ten dystans podoba!
W tej konkretnej części autorzy podejmują tematykę przegrywania i… wygrywania. Umiejętność przegrywania to coś, czego się uczymy – jasna sprawa, ale czy istnieją ludzie, którzy nie potrafią wygrywać? Cóż, tata Oli jest dobrym przykładem na to, że można się zagalopować w tej kwestii. A jego mądra i rezolutna córka nie omieszka udowodnić mu, że to wcale nie jest fajne. Zgadza się – wywyższanie się i oszukiwanie, byle tylko wygrać, to raczej kiepskie zachowania, o wiele lepiej jest cieszyć się z dobrej zabawy bez względu na wynik rywalizacji.
Chciałbym podkreślić, że Edek, młodszy brat Oli, to jedna z najciekawszych postaci drugoplanowych, jakie spotkałam. Jego pomysły sprawiają, że brwi niejednokrotnie podjeżdżają mi na czoło i często chcą już tam zostać. To jest dopiero człowiek ciekawy świata i rządzących nim prawideł! Choć uczciwie trzeba przyznać, że czasem ta ciekawość przeraża 😉
To nie jest seria dla wszystkich – jeśli priorytetem jest dla was pokazanie dzieciom wzorca zachowań akceptowalnych społecznie, to możecie sobie dać spokój. Ale jeśli ten morał chcecie odnaleźć pod potężną dawką poczucia humoru w hardcore’owym wydaniu – czytajcie śmiało. Dla nas bomba!
Książkę zrecenzowałam dzięki uprzejmości Sofario.