Beti i jej bandy do tej pory nie znałyśmy z córą, niemniej wdzięczna okładka od razu przyciągnęła jej wzrok. Skusiłyśmy się zatem na dwie publikacje z udziałem tych bohaterów – opowiadania z cyklu „Nowa kolekcja bajek” oraz kolorowankę wodną.
W „Nowej kolekcji bajek” znajdziemy cztery opowieści, każda dość długa, bo też książka liczy ponad sto dwadzieścia stron. Bardzo fajne jest to, że na samym początku wszystkie postaci są przedstawione, więc od razu wiemy, kim jest Beti i kto należy do jej bandy. Dla nas było to pomocne, bo wcześniej nie spotkałyśmy się z tą bajką. A że bohaterów nie jest dużo, to nie będzie problemu z ich zapamiętaniem.
Historyjki są urocze, ciekawe dla dzieci, natomiast dla mnie największą zaletą jest warstwa graficzna, bowiem Beti i spółka wyglądają jak pluszaki uszyte ze skrawków materiałów. A to oznacza, że spokojnie można się pokusić o uszycie ich na przykład z filcu, bo to bardzo wdzięczny materiał do domowej obróbki, nawet dla amatorów – wiem, co mówię, bo zdarzyło mi się dla córki uszyć filcową Świnkę Peppę, przy Bingu poległam, bo zamiast królika przypominał nietoperza.
Warto dodać, że książka jest w grubej, piankowej oprawie, więc nie zniszczy się tak szybko.
Nie wiem, jak wasze pociechy, ale moja córa uwielbia kolorowanki wodne. Kiedy zobaczyłam, że powstała taka z motywem Bandy Beti, podsunęłam ją córze – pomalowała wszystko od razu, co świadczy o tym, że pomysł chwycił, podobało jej się. Do pomalowania były oczywiście postaci z bajki, więc można przy okazji sprawdzić, czy zapamiętało się bohaterów.
Całość bardzo przyjemna. Nie jest to może jedna z tych książek, po które moja córka sięga najczęściej, niemniej gdy proponuję, żeby poczytać o Beti, rzadko spotykam się z odmową.
Książki zrecenzowałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Egmont.