Nie lubię krytykować książek, bo zdaję sobie sprawę z tego, że każdy autor wkłada w swoje książki dużo czasu, pracy oraz część siebie. Wychodzę raczej z założenia, że nie jestem odpowiednią grupą docelową dla niektórych książek i staram się je dobierać w taki sposób, by zminimalizować ryzyko rozczarowania. Czasem otwieram się jednak na nowe i zwykle jest to dobry wybór. Tutaj użycie tego stwierdzenia byłoby dużym nadużyciem. Być może wynika to z moich przekonań, odmiennych od tego, co proponuje autorka, oraz tego, że publikacja kompletnie odbiega od tego, czego się spodziewałam.
Sam tytuł „Ego. Największa przeszkoda w leczeniu 5 ran” jest dość intrygujący, wynienione na okładce rany, tj. upokorzenie, porzucenie, zdrada, niesprawiedliwość i odrzucenie, faktycznie mogą okazać się trudne do wyleczenia, więc sądziłam, że spotkam się na kartach tego poradnika z dość oryginalną, ale też potrzebną tematyką w ujęciu psychologicznym. Tymczasem już pierwsze rozdziały przekonały mnie, że zbyt wiele to ja dla siebie z tej lektury nie wyniosę. Mimo wszystko przebrnęłam przez nią, bo zawsze chcę wierzyć w to, że wyłuskam coś, co jednak mi się spodoba. Bardzo się starałam, ale niestety w tym przypadku było tego niewiele – chyba tylko to, że zgadzam się, iż takie rany tkwią w nas głęboko i mogą być aktywowane przez różne wydarzenia w naszym życiu, wszak wspomnienia lubią wracać i czasem pozornie nieistotne wydarzenie potrafi je przywołać. Ale już cała otoczka kompletnie do mnie nie przemawia. Ani rzekome cechy fizyczne osób posiadających daną ranę, ani to, że rany są wzbudzane przez rodziców w naszym wczesnym dzieciństwie, bo choć oczywiście nie neguję tego, że w niektórych przypadkach niestety dzieci są krzywdzone, tak nie potrafię – i nie chcę – rozszerzać tego na wszystkich ludzi. Ja nie czuję się skrzywdzona przez rodziców i znam mnóstwo osób, które powiedzą to samo.
Naprawdę chciałabym napisać coś więcej pozytywnego na temat tej książki, ale byłoby to po prostu nieszczere i źle bym się z tym czuła. Wolę podkreślić, że odbiór tej publikacji to moja bardzo subiektywna ocena i być może znajdą się osoby, którym bardziej przypadnie ona do gustu. Może będą bardziej otwarte, może wyznają inne wartości. Skądś w końcu wziął się status bestsellera w przypadku pierwszej książki autorki o takiej tematyce.
Sięgnijcie, jeśli jesteście otwarci na nowe teorie, czasem totalne abstrakcyjne. Ale miejscie też na uwadze, że możecie otrzymać coś, z czym zupełnie się nie zgodzicie.