Pamiętam, że kiedy sama byłam dzieckiem, uwielbiałam komiksy. Później ta fascynacja skryła się gdzieś głęboko pod natłokiem spraw istotnych w wieku dorastania i niemal zupełnie o niej zapomniałam. Wróciła, gdy niedawno na swojej drodze spotkałam książkę „W koronie. Nie ma miejsca jak dąb”. Z czym jednak kojarzyły mi się dawne komiksy? Małe okienka z obrazkami i jeszcze mniejszymi dymkami na dialogi. Czcionka niemal wymagająca sięgnięcia po okulary. Nie ulega więc wątpliwości, że to rozrywka przeznaczona raczej dla dzieci starszych, samodzielnie i sprawnie czytających. Teraz tę teorię można włożyć między bajki. Obecnie powstają nawet komiksy w wersji dla najmłodszych.
Zakupy – jeden z ważniejszych tematów, jaki poznają dzieci, gdy uczą się mówić. W końcu wszystkie rzeczy, które widzą w domu, skądś się tam wzięły, z takiego czy innego sklepu. Poznajcie Kobo – szopa, który zabierze maluchy na wycieczkę do supermarketu, by kupić tam wszystko, czego potrzebuje do przyrządzenia…lodów z owocami! Pycha!
Wraz z Kobo dzieci przebrną przez wszystkie etapy wizyty w sklepie – od spisania listy zakupów, przez zabranie koszyka, poszukiwanie odpowiednich produktów, aż po płatność za nie przy kasie. W historyjce nie zabraknie także takich zachowań jak prośba o pomoc pracownika sklepu czy przypomnienie o zamykaniu sklepowych lodówek.
Co istotne, maluchy mogą brać aktywny udział w wycieczce Kobo. Pomogą mu między innymi nazwać owoce, wybrać odpowiednie przyciski na wadze i znaleźć drogę do właściwej kasy. Niewielki format książeczki będzie poręczny dla małych rączek, a twarde strony stanowią gwarancję dłuższego użytkowania. Dużą zaletą są także kolorowe, estetyczne obrazki i sympatyczny, zwierzęcy bohater. To takie must have w biblioteczce młodego adepta komiksów.
Moja ocena: 9/10
Tytuł: Kobo w supermarkecie
Autor: Nikola Kucharska, Michał Kubas
Wydawnictwo: TADAM
Za okazane zaufanie i udostępnienie egzemplarza do recenzji serdecznie dziękuję
Wydawnictwu TADAM!